środa, 5 listopada 2014

Mamą być

Padam po prostu padam, macierzyństwo jest przereklamowane, są cudowne momenty owszem, ale to co pokazują na reklamach, albo w telewizji to propaganda. Męczymy się z kolkami, niby aplikujemy jakieś kropelki, ale na razie poprawa jest znikoma, a ja stresuje się kiedy mam go nakarmić, bo nie wiem, czy będę potem świadkiem koncertu na pełną gamę głosu  czy nie.
Tak mi chodzi po głowie, to hasło reklamowe: bądź power mamą, jasne jasne. Oczy na zapałki, a mój power ulotnił się nie wiem gdzie, patrzysz na te kobity w telewizji, na uśmiechnięte dzieci i myślisz sobie: o ja też tak chcę, a potem koniec końców rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Muszę sobie tutaj popisać i dać upust emocjom bo inaczej bym zwariowała. Szkoda mi Młodego, że się tak pręży, ale jak mam mu pomóc. Bezradność mnie powala, a czuje się jak beznadziejna mama. Jak on wyje to ja razem z nim, wiem że to wina też rozwalonych hormonów, ale prawda jest taka że ciężko dojść do siebie, jak okres połogowy to był 1 dzień, a potem to już wróciłam do domu ze szpitala i trzeba było się młodym pozajmować. Babcie daleko bo w Polsce, przyjechali rodzice, ale załapali się akurat końcówką na poród, tak mały się spóźnił. Pobyli więc z małym może z 5 dni, a potem musieli już wracać do Polski. Wiem że nie jest też im łatwo z tą wiedzą że mnie tutaj zostawiają, a mój stan psychiczny i fizyczny jest godny pożałowania, no ale tak to jest jak się jest pracującą mamą. Ostatnio rozmawialiśmy że chyba będzie w przyszłości tak, że emerytury w ogóle nie będzie, tylko człowiek będzie pracował, do śmierci, no może dwa dni przed śmiercią mu odpuszczą. Już teraz czas emerytalny to jest coś godnego potępienia, po pierwsze, to przez wydłużony okres pracy, stanowiska pracy są zajmowane dłużej przez co młodzi nie maja szans, na objęcie takowych, co wiąże się z brakiem zatrudnienia, po drugie przy obecnych godzinach pracy, młodym ciężko znaleźć pracę, gdzie godziny pokrywały by się z godzinami żłobkowymi czy przedszkolnymi, no chyba że prywatne przedszkola bądź żłobki, po trzecie takie dzieci nawet to o godzinie 19 to już śpią, więc rodzicom pracującym do 17 niewiele pozostaje czasu dla takiego dziecka. I tu gdzie dziadkowie mogliby pomóc, to nie mogą, bo sami jeszcze muszą pracować, więc nasze dzieci wychowują obcy ludzie, a my im jeszcze za to płacimy, bo nie mamy wyboru.
Trochę wyszło masło maślane, ale to dlatego że ciężko mi zebrać wszystkie myśli do kupy, żeby jakieś składne były. Swoją drogą, to się starzeję, kiedyś mogłam zarywać noce, potem iść do pracy i znów zarwać pół nocy i mi to nie przeszkadzało, a teraz czuję się jak przeżuta i wypluta.