Pierwsza z wymienionych powinna rozświetlać spojrzenie, dodawać tego błysku w oku, tej iskierki, no i tu zawód, bo albo ja po prostu mam takie oczy, albo ta maskara cudów jednak nie działa. Mam w wersji dla brązowej tęczówki oka, męczę ten tusz już bardzo długo i coś mi nie idzie.
Za to L'oreal tak mnie zaskoczył, że jestem już przy końcówce drugiego opakowania, mam do tego z tej samej kolekcji eyeliner i muszę powiedzieć, że makijaż dzienny zyskał nowego wymiaru. Wystarczy że podkreślę górną linię rzęs dodam tusz i moje oczy zyskują głębię. Kiedy pierwszy raz użyłam tych dwóch produktów i poszłam do pracy, było wielkie WOW, pytania w stylu:
Co użyłaś do oczu że mają taki głęboki intensywny kolor.Jeśli miałabym określić kolor tego produktu, to powiedziałabym czerń fioletu, jest to tak głęboki kolor, który sprawia, że moje brązowe oczy wydają się prawie czarne, do tego duży plus jeszcze za to że mascara spełnia dalej swoje funkcje jakie miała zwykła wersja, dalej zagęszcza, dalej dobrze rozczesuje. Jeden z moich ulubionych tuszy w wersji dziennej, właściwie mój Must Have jeśli chodzi o codzienny make-up. Dostaje nerwicy, gdy widzę końcówkę, a w sklepie nie było jeszcze dostawy, do czasu kiedy nie znajdę godnego następcy, to będzie mój TOP TOPÓW. Wykonam jutro makijaż i pokażę może jak to wygląda w świetle dziennym, a potem użyję Max Factora dla porównania. Niebo a ziemia. Jak dla mnie, ale to tylko moja opinia oczywiście.
Dodam zdjęcia tych dwóch produktów. Jakby ktoś mnie się pytał, to polecam jednak spróbować tego L'oreal, zobaczyć jak duża różnica jest.